Polska poezja

Wiersze po polsku



Na drodze San Romano

Poezję uprawia się w łóżku tak jak miłość

Jej rozrzucona pościel jest jutrzenką rzeczy
Poezję uprawia się w lasach

Ona ma całą przestrzeń jakiej potrzebuje
Nie zwyczajną lecz inną stwarzaną

Oka kani
Rosy na widełkach skrzypu
Wspomnienia pewnej butelki traminera
Oszronionej na srebrnej tacy
Wysokiego pręta turmalinu na morzu
Drogi przygody umysłu
Która wspina się stromo
Przystanek – i natychmiast zarasta

Tego nie wykrzykuje się na dachach
Nie uchodzi zostawiać drzwi na oścież
Lub wzywać świadków

Ławice ryb żywopłoty sikorek
Szyny przy wjeździe na wielki dworzec
Odbicia dwóch brzegów rzeki
Bruzdy w miękiszu chleba
Pęcherzyki na powierzchni strumienia
Dni kalendarza
Dziurawiec

Aktu miłości i aktu poezji
Nie da się pogodzić
Z czytaniem na głos gazety

Co znaczy promień słońca
Niebieskie światło związujące błyski
na siekierze drwala
Nić latawca w kształcie serca lub niewodu
Rytmiczne klaskanie ogona bobra
Skwapliwość błyskawicy
Sypnięcie cukierków z wysokości starych
schodów
Lawina

Wylęgarnia uroków
Nie panowie to nie jest Departament
Ani wyziewy koszar w niedzielę wieczorem

Przezroczyste figury taneczne ponad
kałużami
Oddzielenie ciała kobiety od ściany
przy pomocy dźgnięcia sztyletem
Jasne spirale dymu
Twoje loki
Wypukłość gąbki z okolic Filipin
Zasznurowany wzorem koralowy wąż
Bluszcz wstępujący w ruiny
Ona ma cały czas przed sobą

Zespolenie z poezją zespolenie ciał
Dopóki trwa
Broni wszelkiego wejrzenia w nędzę świata.


1 Star2 Stars3 Stars4 Stars5 Stars (1 votes, average: 5,00 out of 5)

Wiersz Na drodze San Romano - André Breton
 »