Polska poezja

Wiersze po polsku



Nieodwołalne

LIV
Nieodwołalne

Powiedz, czy można zdusić w sobie głos sumienia,
Żywy, prężny, niesforny,
Co jak robak wśród trupów ma w nas pożywienie,
Albo w dębinie kornik?
Powiedz, czy można zdusić w sobie głos sumienia?

W jakim winie, wywarze, w jakich wód krynicy
Utonie wróg zażarty,
Niszczycielski, żarłoczny niczym ladacznice,
Niczym mrówka uparty?
W jakim winie? Wywarze? W jakich wód krynicy?

O piękna czarownico, zdradź, jeśli wiesz sama,
Duszy, co w trwodze pyta,
Co jest jak konający pod rannych stosami,
Pod ciosami kopyta,
O piękna czarownico, zdradź, jeśli wiesz sama,

Dogorywającemu – już wilk pędzi z kniei,
Już kruk zaczął czyhanie, –
Żołnierzowi padłemu – czynie ma nadziei,
Że grób i krzyż dostanie?
O biedny konający, już wilk pędzi z kniei!

Czarne niebo czyż można rozpłomienić w blasku,
Mrok przebić nieprzejrzany,
Gęściejszy niźli smoła, bez zmierzchu ni brzasku,
Z gwiazd, z błyskawic wyprany?
Czarne niebo czyż można rozpłomienić w blasku?

Nadzieja jaśniejąca na szybach Zajazdu
Zdmuchnięta już na wieki!
Jak odnaleźć w noc taką, w noc bez jednej gwiazdy,
Ofiary dróg dalekich?
Diabeł wszystko pogasił na szybach Zajazdu!

Prześliczna czarownico, lubisz potępionych?
Wiesz, że nie ma odwrotu?
Znasz głos sumienia, kiedy jadem przepojony
Zatapia w sercu groty?
Prześliczna czarownico, lubisz potępionych?

Nieodwołalne szarpie swym zębem przeklętym
Serce, ten pomnik klęski,
I często atakuje gmachu fundamenty,
Jak termit, wróg zwycięski.
Nieodwołalne szarpie swym zębem przeklętym!

…Dostrzec mogłem niekiedy w głębi zwykłej sceny,
W instrumentów ferworze,
Wróżkę, jak zapalała na niebie piekielnym
Cudowną jaką zorzę.
Dostrzec mogłem niekiedy w głębi zwykłej sceny

Wróżkę, utkaną z blasku, ze złota i z gazy,
Pokonującą czarta,
Lecz moje biedne serce, co nie zna ekstazy,
Jest sceną, co – uparta –
Próżno czeka na wróżkę o skrzydełkach z gazy!

Tłum. Marianna Zajączkowska-Abrahamowicz


1 Star2 Stars3 Stars4 Stars5 Stars (1 votes, average: 5,00 out of 5)

Wiersz Nieodwołalne - Charles Baudelaire