Piosenka populistyczna
No i cóż – panie Leszku – jakże pan się czuje
Kiedy cisza wariatka dzwoni dziś na alarm
Ja tam człek niekształcony – niewiele rozumiem
Lecz tej dziwce do domu wtargnąć nie pozwalam
W domu żona i dzieci – a dokładnie troje
Jedno z nich do rysunków ma podobno talent
Coraz częściej zwyczajnie po ludzku się boję
Gdy dokoła pytają – co to będzie dalej
Dalej Bóg raczy wiedzieć albo pan prezydent
Jeszcze tłum polityków z byłego podziemia
Moi kumple z roboty klepią zwykłą bidę
A ten Józek – podłota samochody zmienia
Ja mu tego wszystkiego wcale nie zazdroszczę
Tylko czasem szlag trafia w głowie się nie mieści
Pan pieśniami wymarzył jakąś inną Polskę
Psu na budę te różne nawiedzone pieśni
Pieśni wiersze i hasła – dobrze to pamiętam
Tak jak wiem gdzie na mapie Chicago i Paryż
Trochę głupio że nawet od wielkiego święta
Nie potrafię odnaleźć swojej dawnej wiary
No i cóż – panie Leszku – jakże pan się czuje
Kiedy cisza wariatka dzwoni dziś na alarm
Ja tych pańskich piosenek zapomnieć nie umiem
Ale żonie i dzieciom słuchać nie pozwalam
Ja tych pańskich piosenek zapomnieć nie umiem
Ale żonie i dzieciom słuchać nie pozwalam…
Jesień 94′