Dziwny czas
Droga ciągle biegnie przez las,
Żeby nikt nie podpatrzył nas,
Niebo w górze prześwieca
Niby wstążka kobieca,
Taki to dziwny czas!
Jeśli zejdzie się nieco w dół,
Zioła leśne obejmą wpół,
A kto mały – nieduży,
Ten się cały zanurzy
W tej plątaninie ziół.
Można z drogi zejść trochę w bok,
Tam już będzie zupełny mrok,
Tam z badyla na badyl
Pełzną pilne owady
Pijąc roślinny sok.
Jeśli tobie zachce się pić,
Jeszcze głębiej do lasu idź:
Brzozy rosną po drodze –
Brzozę nożem ugodzę,
Jej nie żyć, a nam żyć!
Za dnia słońce pada na płask,
A pod wieczór ma skośny blask
I wiatr lecąc przez drzewa
Z koron zamiata i zwiewa
Tyle liści i drzazg.
Zanim zdążysz zliczyć do trzech,
Rosa cały pokryje mech
I kroplami chłodnemi
Spłynie z wolna do ziemi
Nasz niespełniony grzech.
Droga ciągle biegnie przez las,
Dzień już dawno za lasem zgasł,
A nas ściga aż tutej
Lament brzozy rozprutej –
Taki to dziwny czas!