Trzy ciupagi
Stalowe moje trzy ciupagi,
W ich stali cudna baśń jest klęta:
Ta jak harfa, ta jak gęśle,
Ta jak myśliwska trąba kręta.
Każda swojego ma pieśniarza,
Idą od dawnych gdzieś druidów
I przedwiekowych mają głosy
I piersi pełne klechd i zwidów.
W mroku z pomroku oni idą
I w jasnowidzie staja przy mnie
I starych Lechów dawne czasy
W herficznie brzmiącym pieją hymnie.
Prastare chramy i bugje,
Święcone dęby i bożnice,
Cud-bohatery spod mogiły,
Z runnych kurhanów cud-dziewice;
Ich króle zdobne w rysie skóry
I w długie złotem kute rogi,
Jak idą po miód do pasieki
Błogosławiący szeptem bogi –
I koła dziewic na lewadzie,
Co dotykaja ledwie ziemi,
Czyste jak źródła, w rytm biodrami
Wiejące z obsłon śnieżystemi – –
I dziwne księżycowe wieści
Po gajach, lasach i moczarach
Błądzące, jako mgły poranne,
Lśniące, jak tęcze na oparach – –
I bohaterskich cnót legendy,
Męstwa, odwagi i stałości,
Wysokiej dumy, świetej woli,
Jakie ci ludzie mieli prości:
To wszystko snuje się w tym hymnie,
Pełne piękności i powagi – –
Taka jest stara pieśń lechnicka,
Zaklęta w moje trzy ciupagi.
Myslę, że stal, z której są kute,
Stal zimna jak lodowa kora
Na górskiej wodzie: jest przekuta
Z harfy druida lub z topora.