Polska poezja

Wiersze po polsku



Trzy królowe

– Jestem żoną króla Baltazara –

Pani Baltazarowa mówiła –

Stale miałam z mężem kłopoty.

Baltazarku – wołałam śniadanie!

A on parzył w niebo jak w order złoty.

Podałam mu mleko w dzbanuszku

Hojną, serdeczną ręką.

Przyniosłam pięć jajek na miękko.

Nie dotknął chleba, mleka;

Od śniadania do gwiazdy uciekał.

Wyruszył w noc ciemną, głęboką,

Pojechał za gwiazdą wysoką.

Czekam wciąż ze śniadaniem,

Ze szczypiorkiem, marchewką,

Rumianą chleba przylepką.

– Jestem żoną Kaspra –

Królowa Kasprowa mówiła –

Mój mąż był niepodobny do innych.

Kotem, psem się nie cieszył,

Tylko za gwiazdą się spieszył.

Tak szybko, że zapominał

Gdzie sandał, która godzina.

Choć kasłał, jak chora owieczka,

Pojechał w letnich majteczkach.

Jedzie przez wielkie pustynie

– zapomniał szalika na szyję.

Zanim go uczczą pomnikiem,

Czekam na niego z szalikiem.

– Jestem żoną króla Melchiora –

Królowa Melchiorowa mówiła –

Mój mąż myślał wciąż o podróży.

Nie spał, oka nie zmróżył.

Miał łóżko z kołdrą, poduszką,

Lecz nie mógł zasnąć w łóżku.

Nie pieścił mnie, nie całował.

Patrzył w niebo, gwiazdy rachował.

Mężu, najdroższy panie,

Czekam z lekarstwem na spanie.

Trzej Mędrcy w świat wyruszyli.

Anioł wieńczy każdemu głowę.

Ze śniadaniem, szalikiem, tabletką na spanie

Do dziś jeszcze czekają królowe.

1999


1 Star2 Stars3 Stars4 Stars5 Stars (2 votes, average: 3,50 out of 5)

Wiersz Trzy królowe - Ksiądz Jan Twardowski