Dalszy ciąg
Może już podróżnego wieczny śnieg pochłonie,
zanim dostrzeżesz jego nieobecność
na krześle obok ciebie siedzącą. Szczoteczka
do zębów, którą tu zostawił,
zostawił na tak zwane zawsze,
nigdy nie będzie odebrana. Stoi
jak zdechły kwiatek w plastykowym kubku
obok twojej szczoteczki, obok jeszcze kilku,
których ach pochodzenie jest bardzo niejasne.
Ty teraz sprawdzasz, czy ci wyschło to,
co rano prałaś. Nie myśl, że to jest
jakaś godzina i jakaś minuta.
To też jest nigdy. I ten, który
na ciebie czeka, wcale nie jest bardziej
realny niż ta nieobecność. Nie myśl, że masz ciało,
skoro cię nieobecny nie widzi, to jesteś
tylko konturem.
Chociaż zawsze wymienia się zwycięzców i
– prawdę mówiąc – wygrałaś; to jeszcze nie koniec.
Może już podróżnego wieczny śnieg pochłonął,
ale ja w nocy trąbię, zbieram rozpierzchnięte,
ale wciąż wierne wojsko.