Polska poezja

Wiersze po polsku



Biały niedźwiedź

Gdy dźwięk spotyka się z dźwiękiem blask z cieniem materia z materią
wszędzie tropimy zawzięcie dwie białe gwiazdy jej nóg
Kim jest ta istota że ciągle zdyszani zmieniamy spocone tęczówki
by ujrzeć ją jeszcze jaśniejszą i trwalszą?
Dla kogo niesie swą skórkę delikatniejszą od włosków na uchu myszki
wsłuchanej w piosenkę trzmiela?
Kim jest ta dziewczyna pytamy przysłonięci światłem
jej ciała niby pachnącym obłokiem
Kim jest kim będzie – szepczemy wołamy śnimy
pochyleni nad śnieżną przepaścią obcej urody
gotowi rzucić się na dół w śmiertelne koło zachwytu
za samo prawo pytania i obłęd męskiego pragnienia
A kiedy jej blask już złowimy i przełamiemy go na pół –
dwie gwiazdy z niej uczynimy dwie chmury dwa białe źródła smutne
A kiedy już nie ma tajemnic objawia się w zwykłym szlafroku
poprawia nam sny pod głową zamyka książki otwarte –
patrzymy na nią jak na białego niedźwiedzia co chce spać w naszych źrenicach
jak w bryłkach lodów polarnych które pocięte mieczami
zórz magnetycznych spływają wzdłuż naszych planów ucieczki
– patrzymy na nią patrzymy i wściekli za jej potęgę
cofamy cofamy źrenice aby nie miała gdzie mieszkać


1 Star2 Stars3 Stars4 Stars5 Stars (2 votes, average: 5,00 out of 5)

Wiersz Biały niedźwiedź - Tymoteusz Karpowicz