Wy, zbrodniarze na rozprawach w sądzie
Wy, zbrodniarze na rozprawach w sądzie,
Wy, więźniowie w więziennych celach, skazani mordercy, skuci w kajdanach,
Któż ja jestem, że nie sądzą mnie i nie więżą?
Bezlitosny i diabelski jak wszyscy, czemuż nie jestem skuty, w kajdanach?
Wy, prostytutki, bezczelne na trotuarach albo sprośne w waszych pokojach,
Kimże jestem, że mam was nazywać sprośniejszymi ode mnie?
Wy, winni! Przyznaję się – odsłaniam się!
(Wielbiciele, nie chwalcie mnie, zaprzestańcie komplementów – bo muszę się krzywić,
Widzę, czego nie widzicie, wiem, czego nie wiecie.)
Prądy piekieł przepływają pod tą twarzą, która wydaje się tak spokojna.
Chucie i niegodziwości są w sam raz dla mnie,
Stowarzyszam się z przestępcami, kocham ich,
Czuję się jednym z nich – należę do tych więźniów i prostytutek,
I dlatego nie zaprę się ich – jak mógłbym zaprzeć się samego siebie?
Przełożył Czesław Miłosz