0 p u s z e r o
1
Jestem olbrzymi ten ta to
Z pedantycznego regimentu
Łodyga ozonu prima qua
Anonim jednego procentu.
Jestem p. o. i p. p. tyt.
Puzon bez dziury i bez twarzy
Ogromny zaprzęg herkulesa
Lewa noga prawych kucharzy.
Jestem długim dożywociem
Dwunastym zmysłem od jajnika.
Summa summarum augustyna
Co w gumiaczkowej kurtce fika.
2
Wyciąga ze swej czarnej trumny
Trumnę za trumną i po trumnie.
On płacze przodem a nie tyłem
I w kir owija się rozumnie.
Na wpół dyrygent wpół czarownik
Wybija takt alpejskim kijem
Dla zegarowej tarczy czapki
I spada z kozła na łeb na szyję.
A przy tym strąca rybkę z getta
Ze sztalug co zdobią pokoje.
Sześcian pończochy się rozdziera
Dwakroć na dwoje i na troje.
3
On siedzi z sobą na jednym kole
I z własnym ciałem siedzi koło.
Worek z grzebieniem służy mu
Za sofę i za babę gołą.
A własne ciało własny worek
Fanfaron i lewe ochłapy
I tik i tak i tip i top
Wypada własnym ciałem z baby.
On międli ciężarem kamienia
W worku własną babę nagą.
A własne ciało w własnym kole
Wypada nagą sofą z fraka.
4
Parową maszyną wyrzucał
Czapkę za czapką ze swej czapki
I czapki te ustawił w kółko
Jak żołnierzy do pułapki.
Napełnił każdą czapkę krwią
Wtarł tłuszczem flagi koniec brzuszka
Rzekł kakadu do kakaty
Z bronią u nogi wszedł do łóżka.
Śnił w łóżku czapkę widział krew
Czerwone jedno i to samo
Tłoczyło się dookoła niego
Jakby mu złą melodię grano.