Gdy chłód obejmie tę cierpiącą glinę
Gdy chłód obejmie tę cierpiącą glinę,
Z niej dusza w jakąż wędruję krainę?
Nie mogąc umrzeć ni zostać z żywemi,
Proch swój sczerniały porzuca na ziemi.
Czy niewcielona górny lot swój wzbije
Gdzie się niebieska planeta promieni,
Albo zapełni królestwo przestrzeni,
Tę rzecz dla oka, co wszystko przeżyje?
Nieskazitelna, wieczna i bez końca,
Myśl niewidzialna, lecz wszystkowidząca;
Wszystko, co ziemia, co niebo posiada,
Przetrwa, przeżyje, przypomni i zbada.
Ściemniałe rysy z pamięci obrazu
Lat upłynionych, jak przy dziennym brzasku,
Dusza ogląda w jednym, wielkim blasku,
Wszystko, co było, jawi się od razu.
Nim Bóg tę ziemię zaludnił tworami,
Jej oko na skroś, wstecz chaos okrąży;
Lotna, duchowna, eteru szlakami
Aż w siódme nieba wzbija się i dąży.
Gdzie przyszłość stwarza, buduje i wali,
Wszystko, co być ma, wzrok jej jasno czyta;
Kiedy świat runie, słońce się wypali,
Trwa w swojej własnej wieczności jak wryta.
Wyższa nad miłość, nadzieję i żałość,
Tak beznamiętna, czysta żyje za to;
Jej wiek upłynie jak nam ziemskie lato,
Jej lata będą miały chwili trwałość.
Wyżej i wyżej bezskrzydła myśl duszy
Nad i przez wszystko uleci bezpieczna:
Rzecz bezimienna, nieśmiertelna, wieczna,
Tracąca pamięć przedśmiertnych katuszy.
przełożył Julian Korsak