Polska poezja

Wiersze po polsku



„Pokrywa”

Na lądzie czy na morzu, w cieple atmosfery
Nie gasnących płomieni, czy pod słońcem bladym
Kto bądź, sługa Jezusa, dworzanin z Cytery,
Ponury żebrak, bogacz, bożyszcze biesiady,

Czy mieszczuch, czy włościanin, domator, włóczęga,
Takoż umysł aktywny jak móżdżek leniwy
Wie: groza tajemnicy każdego dosięga
I zmusza patrzeć w górę okiem rozpaczliwym.

W górze niebo! Przytłaczający strop piwniczny!
Olśniewający plafon opery komicznej,
Gdzie ślady stóp histriona znaczy krew fatalna.

Nadzieja pustelnika, groza niedowiarka,
Niebo! Czarna pokrywa olbrzymiego garnka,
Gdzie wrze ludzkość rozległa i niedostrzegalna.


1 Star2 Stars3 Stars4 Stars5 Stars (2 votes, average: 3,50 out of 5)

Wiersz „Pokrywa” - Charles Baudelaire