Sługa wielkiego serca
C
Sługa wielkiego serca, która pono w tobie
Cichą zazdrość budziła – już śpi w skromnym grobie…
Winnibyśmy jej jednak zanieść trochę kwiatów.
Umarli muszą z bólem poglądać z zaświatów,
Gdy późna jesień starych drzew gałęzie strzyże,
A wiatr z pogwizdem smaga na mogiłach krzyże,
I pewnie niewdzięcznymi im się żywi zdają,
Że w ciepłych swych posłaniach już o nich nie dbają,
Kiedy tam, pożerane przez snów czarnych mary,
Bez kominkowych gawęd, w łożnicach bez pary,
Stare, zziębłe szkielety, przez czerwie jedzone,
Czują, jak na nie ciekną krople wystudzone
i jak czas je zatapia – a na grobu kracie
Murszeją nie zmieniane kwiatów czarne nacie.
Gdybym tak przy kominka ogniu migotliwym
Ujrzał ją zagłębioną w fotelu leciwym;
Gdybym tak w noc grudniową, sinawą i chłodną,
Obaczył w swej sypialni cichą, skromną, godną
Postać jej, przychodzącą z łożnicy wieczystej,
By wychowańca wzrokiem otulić jak dziecko –
I co bym odpowiedział tej istocie czystej,
Widząc spadłą z powieki żalu łzę zdradziecką?
Tłum. Bohdan Wydżga