„Trucizna”
Wino nadaje klitek ubogich lichocie
Przepych własnej purpury
I jak czarodziej wznosi bajeczne marmury
W swoich oparów złocie,
Niczym smugi słoneczne, co strzelą zza chmury.
Opium nam wyolbrzymia to, co nie ma miary,
Bezgraniczność wydłuża,
Pogłębia bezdnię czasu, w rozkoszy nas nurza,
Sączy posępne czary,
Którymi nad pojemność wypełnia się dusza.
Lecz zdradliwszą truciznę kryją twe zielone
Oczy, o moja miła,
Gdzie moja drżąca dusza się na wspak odbiła,
A moje sny spragnione
Piją z tych gorzkich źródeł, gdzie drzemie zła siła.
Ale jeszcze mocniejsze jest straszne działanie
Twojej piekącej śliny,
Co odbiera mej duszy wszelki posmak winy
I grążąc ją w otchłanie
Ciska na wpół omdlałą do stóp Prozerpiny.
tłum. Maria Leśniewska