Światła na skrzyżowaniach
W parku na wzgórzu nad morzem
Grają w cos staruszkowie
Zapisują punkty drewnianymi kijkami
Na betonie.
Gra czwórka, po dwoje
Z każdej strony.
A osiemnaścioro czy dwudzieścioro innych
Grzeje się w słońcu i patrzy.
Zauważam to idąc
Do publicznej toalety
Gdy tymczasem naprawiają mi samochód.
W parku stoi stare działo
Zardzewiale i bezużyteczne.
Sześc. czy siedem żaglówek
Pływa w dole po morzu.
Kończę się załatwiać
Wychodzę
A oni ciągle grają.
Jedna z kobiet jest mocno uróżowioną
Ma sztuczne rzęsy i pali
Papierosa.
Mężczyźni są bardzo chodzi
I bladzi
Paski zegarków
Wrzynają im się w nadgarstki.
Druga kobieta jest bardzo tłusta
I chichocze
Przy każdym punkcie
Niektórzy z nich są w moim wieku.
Rzygać mi się chce
Kiedy widzę jak czekają na śmierć
Z żarliwością
Świateł na skrzyżowaniach.
To są ci, co wierzą reklamom
To są ci, co kupują na kredyt sztuczne szczeki
To są ci, co obchodzą święta
To są ci, co maja wnuki
To są ci, co głosują
To są ci, co maja pogrzeby
To są trupy
Smog
Smród w powietrzu
Trędowaci.
To są w końcu
Prawie wszyscy.
Lepsza są mewy
Lepsze są wodorosty
Lepszy jest brudny piasek
Gdybym mógł odwrócić stare działo
W ich kierunku
I wystrzelić
Nie wahałbym się ani chwili.
Budzą we mnie wstręt.