Nie Rozumiem
,,Michenhauz Henryk, rotmistrz rajtarski J. K. M., zaślubił w Kujanach 10 lutego 1659 r. Małgorzatę z Hornów i bezpośrednio potem był zabity przez swego szwagra Horna”
(Księgi i notatki metrykalne Parafii Ewangelicko-Reformowanej Keydany) Cyt. za: Szymon Konarski, Szlachta kalwińska w Polsce
Ależ Kujany to obok Szetejń i tam drogą wzdłuż Nieważy bosonogi biegałem. Więc duchowny z Kejdan, gdzie był zbór, przyjechał saniami (luty) do Kujan, żeby dać ślub. To nie mogli na ślub pojechać do Kejdan? A czyje były Kujany? Michenhauza? Hornów? W tej zbieraninie nacji przy księciu Radziwiille skąd pochodzą te nazwiska? I dlaczego Horn zabił pana Henryka Michenhauza? Ucztując razem i w pianej zwadzie? Czy może z powodu kazirodczej miłości do Małgorzaty? I jak? Ciosem szabli? Rapiera? Z muszkietu? Z krócicy? I gdzie rotmistrz Jego Królewskiej Mości został pogrzebany? Co dalej działo się z wdową po nim, Małgorzatą? Kogo poślubiła? Z każdym dniem coraz głębiej, sam cień, wchodzę między cienie. Stulecia mijają, imion i duchów dokoła mnie coraz więcej, nie tak jak w młodości, kiedy rytm mojej krwi zabraniał ludziom minionym dostępu. Teraz im bliski, wzywam ich, wyobrażam. I ziemia, jej ziarnistość, w bosych stopach pamięć kolein drogi z jej kałużami po deszczu, w górze park i dwór Kujany. Ilu ich, tych, którzy w tej okolicy żyli, cielesnych, jak ja jestem cielesny i dlatego niezdolny rozumieć, jak życie zmienić się w śmierć i podnoszące się w oddechu płuca niezrozumieć. Tak silnie myślę: tutaj, że wystarczyłoby wziąć ten malutki skrawek planety Ziemi i budować na nim niewidoczną wieżę żywotów aż po niebiosa, teraz kiedy ich kości nikt już nie znajdzie. A to jest, jak kiedy przy stole na naszym przyjęciu studentów i studentek nagle przestawałem tam być i nas wszystkich, rozgadanych, śmiejących się, ogarniałem wzrokiem, jak gdyby już tych, co żyli byli dawno.