Aniele mych pradziadów
Aniele mych pradziadów chłopskich daj tę siłę
Z jaką się w bezimiennej powstaje godzinie
Gdy pół nocy pół świtu. Gdy świat ucichł w zimie
I ojczyzna jest – jakby Boga już nie było
Modlitwo moja. Teraz nie umieraj
I dla nas niebo wysoko otwieraj
Bośmy już zapomnieli cośmy tam widzieli
Rzuć nam na ziemię promień – abyśmy się wspięli
Choć trochę wyżej i patrząc z półnieba
Ujrzeli swe życie tak jak pewno trzeba
Aniele mych pradziadów. Wspomóż naszą słabość
Zapal gwiazdy jak świecę. To czas gdy się rodzą
Najczystsze nasze myśli, a zmory przychodzą
By je jak owce dusić i zabijać radość
Modlitwo moja. Nie odchodź, nie gaśnij
Powiedz że zaraz wszystko się wyjaśni
Byśmy nie zapomnieli, że przyjaciół mamy
Oni wołają do nas, my do nich wołamy
I przez głuchotę, tępotę ciemności
Kiełkują pierwsze promienie radości