Może ten stary
Może ten stary, z którym jechałem tramwajem
To był Bóg… Czeka, żyje, starzeje się z nami
Coś tam się mu udaje, cos tam nie udaje…
Jednym skinieniem palca silniej niż dynamit
Rozwaliłby to wszystko… Ale co rozwalać
I jak z kawałków na nowo ustalać
Nie wie…
Powoli z teczuszki wyjmuje
Ciało chleb i w palcach zżółkłych łamie, żuje
Czasem on mnie częstuje, czasem ja częstuję
I spożywamy
Sobie
Co tam mamy
