Po co umyłam piersi
Po co umyłam piersi
I każdy włos z osobna
Czesałam w wąskim lustrze
Puste są moje ręce
I łóżko
Cienki scyzoryk nocy
Rozciął obrączkę
Półksiężycem zwisła
Pod brzemienną w pąki jabłonią
Szamocę się szarpię
Krochmaloną koszulę
Wydyma wielki wiatr
Mój brzuch jest gładkim stawem
Piersi – rozpieniona woda
Ugłaskać je – ugłaskać – ugłaskać
Światło dnia pijane z niemocy
Znajdzie moje zeschłe usta
I niechętnie i obco
Mglisto je ucałuje – odejdzie
