Polska poezja

Wiersze po polsku



Moja paranoja

Alkohol na ogół wchłaniam
Wszystkie gatunki do wytrzymania
Mogę bimber, brzozową, wodę „Chypre”, „Być może”
Mogę brym, berbeluchę… politury nie mogę
Pewnie i mógłbym i politurę, gdybym w gardle był gładszy…

Na co się tak patrzysz?

Życie w ogóle znam na wylot
Byłem pumpernikiel, kaskader i pilot
W jednym filmie to z drugim kaskaderem – Śliwą
Dwieście metrów przeszło leciałem… po piwo
To był wyczyn, bo mieliśmy po dwa złote na krzyż
Na co się tak patrzysz?

Ty się nie pytaj, kto ja
Ty się nie pytaj, gdzie
A w ogóle
To moja paranoja
Ole!

Kobiety u mnie w porządku
Z wyjątkiem jednego wyjątku
Ona była dla mnie kobieta – zagadka
Pól-Japonka i pół-Mulatka
Oczy miała dzikie, bo paliła haszysz
Na co się tak patrzysz?

Mam stanowisko kierownicze, nie powiem
Wszystko stoi na mojej głowie
Nawet kapelusz na niej trzymam
Biurko, centralne, palmę i dywan
Języka nie znam żadnego
(A trzeba znać trzy)
Na co się tak patrzysz?

Ty się nie pytaj, kto ja…

Ja jestem cwańszy niż wy wszyscy
Nie wszystko złoto, co się błyszczy
Może mnie wzięła raz ochota
By powiedzieli: Równy chłop, choć idiota
Może to dla współżycia w grupie
Tak heroicznie trzeba zgłupieć
Człowiek myślący jest solą w oku
Kretyn to kretyn. Dajcie mu spokój

Ty się nie pytaj, kto ja
Bo ja już swoje wiem
Bo to jest
Moja paranoja
Moja paranoja
Ole!


1 Star2 Stars3 Stars4 Stars5 Stars (1 votes, average: 5,00 out of 5)

Wiersz Moja paranoja - Jonasz Kofta
«