Słowo i ciało
Przyszła do mnie prosto z pian
Kiedy smutno wiądłem sam
Sącząc napój nazywany „małe jasne”
Przyszła do mnie z piwa pian
Zapytała: „Czeka pan?”
Gdy myślałem, że już lada chwila zasnę
I natychmiast pierzchnął sen
I szepnąłem wiotko jej:
Tyś jest Wenus
Twoje ciało świadkiem temu
Przyszłaś do mnie z piwa pian
Niechaj zabrzmi ten pean
Dalszy ciąg też będę mówił ci
Do rymu
Tak chciałem
Tak bardzo chciałem
Bo słowo stało się ciałem
By pod metafor upałem
Uległo im – samo wspaniale
Nareszcie do czegoś użyć Pegaza
By słowo ciała się imało
Słowo i ciało
Razem
O bogini, szepnij coś
Że negujesz, że masz dość
Naokoło mdłych chlupotów oraz burczeń
Mnie całego wziąłeś w pacht
Chcesz? Kupimy sobie jacht
Albo osiądziemy w Domu Pracy Twórczej
Nie słuchała moich słów
Widać byłem wtedy zdrów
Gdym jest chory, tom jest potwór
Metafory
Może miała tych pięć klas
Tak to się zabija w nas
O bariery kulturowe serca poryw
Nie poszło mi tak, jak chciałem
Słowo nie stało się ciałem
Choć mowę ciału wiązałem
Choć je śmieszyłem kawałem
I komplimentu formą ozdobną
Słowo i ciało
Osobno!