Wariacje na temat Williama Carlosa Williamsa
1
Zrąbałem siekierą domek, który budowałaś za swoje oszczędności,
Żeby w nim zamieszkać od przyszłego lata.
Przykro mi, ale było rano, nie miałem się czym zająć,
A te drewniane belki wyglądały tak zachęcająco.
2
Śmieliśmy się razem z grządki malw,
A potem spryskałem je ługiem.
Wybacz. Nie wiedziałem po prostu co robię.
3
Dałem komuś pieniądze, które uskładałaś i za które miałaś żyć
Przez następne dziesięć lat.
Człowiek, który o nie prosił, miał na sobie wyświechtane ubranie,
A mocny marcowy wiatr na progu domu był tak soczysty i zimny.
4
Wczoraj wieczorem poszliśmy na potańcówkę i złamałem ci nogę.
Wybacz. Byłem niezdarny
I chciałem cię mieć przy sobie tu na oddziale, gdzie jestem ordynatorem.
Tłum. Stanisław Barańczak