Jeźdźcy apokalipsy
Auta pokryte stalową blachą
Tego to nawet kula nie przebije
Jedyny sposób na taką maszynę
To chyba tylko butelki z benzyną
Na dachu działko wodne obrotowe
Wciąż do użytku gotowe jest
Nie służy jednak do walki z ogniem
A do gaszenia pożarów serc
Milczący ludzie w dziwnym skupieniu
Czekają jeszcze na odpowiedź
A megafony rdzawym charkotem
Krzyczą by się natychmiast rozejść
Wycie silników jak śpiew Walkirii
Poraża wszystkie bez reszty zmysły
Więc na kolana gniewny narodzie
To pędzą jeźdźcy Apokalipsy
Posępne twarze a na nich rozkaz
Odbity znakiem bezmyślności
Żadne wahanie i żadna troska
Wśród nich na pewno nie zagości
Każdy powiedział swoje „tak jest”
I od tej pory więcej nie rozumie
Zza grubych tafli pancernych szyb
Trudno jest braci rozpoznać w tłumie
No! Który pierwszy zacznie strzelać…