Inny zamek
Nie jestem, nie jestem z ognia,
Składam się z ubrania, reumatyzmu,
Podartych papierów, zapomnianych cytat,
Biednych znaków na skałach,
Z których dumne były kamienie.
Na czym został zamek z deszczu,
Młodość ze smutnymi jej snami
I ten wpółotwarty zamysł
Rozpostartego ptaka, orła na niebie,
Herbowego ognia?
Nie jestem, nie jestem błyskawicą
Z błękitnego ognia, wbitą niczym włócznia
W jakiekolwiek serce bez goryczy.
Życie to nie ostrze noża,
To nie błyśnięcie gwiazdy,
Lecz zużywanie się wewnątrz ubrania,
But tysiąc razy powtórzony,
Medal powoli śniedziejący
We wnętrzu ciemnej skrzyni.
Nie proszę o nową róże ani o bóle,
To, co mnie zżera, to nie jest obojętność,
Lecz to, że każdy znak zapisany został
A sól i wiatr zacierają pismo
I dusza teraz jest milczącym bębnem
Na brzegu rzeki, na brzegu owej rzeki,
Która tam była i nadal istnieć będzie.