Powrozy
Kobieta, kiedy się z nią żegnasz,
I śmierć, gdy cię przyjmuje,
Mówią to samo – musisz iść
Nad pogrążonym w ciszy miastem
I dziećmi w tym mieście, zmieniającymi się nocą
W strumień twarzy i głosów, ale okrytych już kryształem, lodem
Nagle ptak jak wahadło z ubitego śniegu
– twój cień poprzedni
Przed nastaniem ciała
I gruda ziemi, która je przyjęła
Z tomu “Ś Wiat był mój”
