Krzywda
Umysł pracuje, talent pracuje,
jak nigdy,
i do czego się dopracowałem? –
do krzywdy.
Anie nie przyszła,
Majka odeszła,
widocznie nie mają czasu,
i koniec.
Wiele hałasu
o nic.
Idę sobie zamaszyście
i opada ze mnie życie, jak jesienne liście.
Jakie liście? – wierzby, brzozy, topoli,
ale to boli.