Fijołki
Te fijołki, co mnie nęcą,
Te nie siedzą skryte w trawie –
Lecz spod długiej, ciemnej rzęsy
Patrzą na mnie tak ciekawie.
Spod tej rzęsy, co ocienia
Piękniej niźli traw zieloność,
W niebieskiego mgle spojrzenia
Patrzy na mnie nieskończoność.
Niezmierzona, dziwna głębia!
W niej się wszystko, wszystko mieści:
Wymarzone senne skarby,
Czarodziejskich raj powieści.
Ale na tych skarbach wróżka
Położyła swe pieczęcie,
Strzeże ocząt i serduszka
Sen cudowny i zaklęcie.
I te oczy drzemią jeszcze
Otoczone tajemnicą,
Choć z nich czasem błyśnie promień
Jedną, wielką błyskawicą.
Spod spuszczonych skromnie powiek
Widać jakby jutrznię nową…
O, szczęśliwy stokroć człowiek,
Kto odgadnie zaklęć słowo!
szczęsny, komu się otworzą
Pełne blasku i pieszczoty! –
Wędrowałbym na skraj świata,
Byle znaleźć ów klucz złoty.
O fijołki! lube, zdradne!
Troska dręczy mnie surowa –
Bo ja zginę i przepadnę,
Nie znalazłszy zaklęć słowo.