Obrazki z Elspeth
Ach gdy postękiwałem, nad nią i wierszami,
muzą była nimfetka a moja dziewczyna
wśród mężczyzn starszych, z forsą, zawsze adwokaci
lub ktoś w tym guście, ja byłem młodszy i zupełnie goły.
Lecz ta co mnie naprawdę rozjuszyła
dawała sobie robić nago zdjęcia
nie pokazała mi ich nigdy lecz była z nich dumna.
Traciłem nerwy; zupełny klops.
Ta miłość mieszała się mieszała z dalszymi miłostkami
z których naprawdę nigdy nie wyrosłem.
Dostojnie, w samotności wzrastała moja Muza.
Do odsyłanych wierszy dołączano coraz milsze listy,
wielu sądziło że Berryman ruszył z miejsca,
on sam nie był pewien.
Po Elspeth zostały mu dwa przypadkowe zdjęcia,
w całym cholernym jej ubraniu.
Wyszła za dziekana Prawa no i kwitnie.
Ja prawie poślubiłem pewną baletnicę,
w Londynie, z czterema językami, i powinienem był.
– Spuśćmy zasłonę na te wonne sceny
i na wywiady o woni mniej powabnej, popatrzcie na mnie
w domu obok mojej Muzy
co objawiła, hm, niejaki zmysł humoru
zgubny dla pretensji bardzich.
Garnetto z Savannah której słowa zlewają się
zniewalająco, zatańcz! Widzów ci nie zbraknie.
Wyszedłem w zimny śnieg by nadać listy
do obcego wydawcy i krytyka z Zachodniego Wybrzeża
pragnąc bym mógł położyć moje stare ręce gdzieś na tamtych zdjęciach.