„Potępione”
Jak trzoda rozciągnięte na piasków posłaniu
W bezkresy widnokręgu zwracają oblicze –
A w ich bioder zbliżeniu, w ich dłoni zbrataniu,
Widne – miękkość niemocy i dreszczów gorycze.
I jedne, zasłuchane w serdeczne zwierzenia,
Idą w lasu – ruczaju – szumiące bezdroże,
I miłości swej pierwszej rozsnuwszy wspomnienia
Rzeźbiąjakieś litery w drzew zielonej korze.
A drugie, niby siostry, w ciszy i skupieniu
Błądzą w pełnej widziadeł skalnej pustce szarej,
Gdzie oczom Pustelnika ongi w skier płomieniu
Białych piersi kuszące odkryły się czary.
Inne znowu, jak zwierzę wyjące swe skargi,
W głębi jaskiń pogańskich szukają schronienia
I ciebie przyzywają spalonymi wargi,
O Bachusie! co gorycz usypiasz wspomnienia!
I te jeszcze, co łona szkaplerzem ubrane,
Krwawym śladem piętnują biczującej ręki,
Płaszczem nocy okrywszy swe ciała zszarpane
Rozkoszy krzykiem głuszą mąk bolesne jęki.
O Demony – potwory – dziewice męczenne!
O wy nie spełnionymi wciąż dręczone snami,
Spragnione nieskończenia, grzeszne lub promienne,
Czasem krzykiem rozgłośne, czasem ciche łzami,
Kocham was i żałuję, o siostry tułacze,
Duszy waszej piekielną przeczytawszy księgę,
Za niesytosć pragnienia, za tęsknot rozpacze
I za wielkich serc waszych miłosną potęgę.
tłum. Stanisław Korab Brzozowski