Spleen
Więcej mam wspomnień, niż gdybym żył od stuleci…
Wielki grat z szufladami pełnymi rupieci,
Gdzie wiersze, bileciki, procesy, romanse,
Włosy ciężkie, na kwity nawinięte pasmem,
Mniej ukrywa sekretów niż mój mózg zgnębiony,
Ta piramida, ten grobowiec niezgłębiony,
Co więcej trupów mieści niż wspólna mogiła.
Jam cmentarz, którym światłość księżyca wzgardziła,
Gdzie długie czerwie niby wyrzuty się wloką
Tocząc najdroższych zmarłych, co leżą głęboko.
Jam jest buduar stary z różami zwiędłemi,
Gdzie mody zeszłoroczne plączą się na ziemi,
Gdzie pastele Bouchera swą skargą wyblakłą
Niby odkorkowany flakon w pustce pachną.
Nic nie da się porównać z dni chromych szeregiem,
Gdy pod ciężką zamiecią lat sypiących śniegiem
Nuda, owoc smętnego braku ciekawości,
Obleka się przed nami w kształt nieśmiertelności.
– Odtąd jesteś jedynie, o materio żywa!
Jak granit, który straszna pustynia opływa,
Uśpiony wśród zamglonej od żaru Sahary,
Nie znany beztroskiemu światu Sfinks prastary,
Zapomniany na mapie, on, co śpiewa co dzień
Przez kaprys dziki tylko o słońca zachodzie.