Zwabiłabyś świat cały na łoże rozpusty
XXV
Zwabiłabyś świat cały na łoże rozpusty,
Dziewko z nudów okrutna, pasożycie pusty.
Aby ćwiczyć swe zęby w tych przedziwnych harcach,
Musisz mieć co dzień nowe serce do pożarcia.
Twe oczy, rozjarzone jak sklepów wystawy,
Lub race zwołujące ciżbę do zabawy,
Korzystają zuchwale z cudzego przesłania,
Za nic mając urody swojej przykazania.
Maszyno ślepa, głucha, w tortury bogata,
Ty narzędzie zbawienne pijące krew świata,
Czy się nie wstydzisz? Czy twa uroda nie zbladła,
Kiedy ją odbijały te wszystkie zwierciadła?
Czy całe Zło, którego ty jesteś wcieleniem,
Nie przejęło cię kiedyś nagłym przerażeniem,
Gdy Natura, co w tajnych swych celach jest wielką,
Tobą się posługuje – aby ulepić geniusza?
O, ta skalana wielkość! Wzniośle podła dusza!
Tłum. Maria Leśniewska