Polska poezja

Wiersze po polsku



Kres

Oto już czas starości,
Już pora zwinąć żagle –
Sam bóg rubieży,
Co na morze wyprawia z brzegu,
Podszedł do mnie w złowieszczym obchodzie
I powiedział : „Dość tego!
Nic już nie wykiełkuje
Z rozłożystych gałęzi twoich i korzeni;
Fantazja przeminęła – dosyć już pomysłów;
Widnokręgi swe zamknij
W kręgu baldachimu.
Już nie ma czasu na to i na tamto,
Wybieraj jedno z dwojga;
Oszczędzaj każdą kroplę rzeki, co wysycha,
I dzięki czyniąc Bogu za tę odrobinę,
Zaniechaj wiele, by zatrzymać mało.
W porę bądź mądry i przyjmij wyroki,
Aby ostrożną stopą złagodzić upadek;
I jeszcze przez czas krótki
Dalej uśmiechaj się snując zamiary
I niedojrzałe hodując owoce
W braku zawiązków nowych.
Przeklinaj sobie swych ojców i dziadów,
Co się lenili przy ogniu kominków
I gdy do życia cię powoływali,
Nie dbali o to, by zostawić w spadku
Wraz z życiem siły do życia potrzebne,
Ów szpik bojowy, co wypełnia kości,
Lecz za to przekazali swój upadek ducha,
Chwiejną namiętność i słabnące lędźwie,
Wśród muz pozostawili cię głuchym i niemym
Wśród gladiatorów – zdrętwiałym i chromym.”

Jak ptak, co skrzydła do wichury stroi,
Tak ja ulegam naporowi czasu,
Biorę ster w ręce, skracam wszystkie żagle,
Posłuszny jestem głosom z wysokości:
„Skromny sługo, zbądź się trwogi,
Wprost przed siebie płyń nietknięty;
Port – wyprawy wart – jest blisko,
A fale zachowane”

przekład Juliusz Żuławski


1 Star2 Stars3 Stars4 Stars5 Stars (1 votes, average: 5,00 out of 5)

Wiersz Kres - Emerson Ralph Waldo