Zbyteczne dziecko
Znaleziono go w kurniku, gdzie
go więziła. Nie potrafił powie-
dzieć nic.
Kiedy paliła się lampa,
Żółtko światła
W tylnej części domu,
Dziecko w komórce
Przystawiało oko do szpary –
Mały chłopcze zkurnika,
O rysach ostrych jak zapamiętany
Nów księzyca, twoje zdjęcie
Wciąż przebiega jak szczur
Po podłodze mojego umysłu,
Księżycowy człowieczku,
Chowany w budzie
Na końcu podwórka, i wierny,
Twoja krucha postać, jaśniejąca,
Nieważka, podnosi pajęczyny,
Kurz, zaschnięte odchody kur
Leżące pod grzędami
I mdłe zapachy resztek
które wsuwała ci przez drzwiczki
Rano i wieczorem.
Odgłosy tamtych kroków, cisza;
Czuwanie, samotność, posty,
Niechrzczone łzy
I zagadkowa miłość do tego światła,
Lecz teraz mówisz w końcu
Jakimś nieznanym gestem
O czymś poza wytrzymałością,
Swym rozdziawionym niemym świadectwem
Lunarnych przestrzeni
Przebytych poza punkt miłości.