Koło
Wmaszerowuje armia.
Co może, to zagarnia.
Ludność klnie albo łka i
ucieka z tobołkami.
Każdy kraj świata śle
swojego attache:
trzeba symetrię ścisłą
wnieść w przyszłe cmentarzysko.
Odczyty erudyty:
\””Cel bandyty”. Zabity,
mniej skuteczny w wymowie
gnije tymczasem w rowie.
U brzegów – gęsty szereg
kosztownych kanonierek.
Bandera w pasy. Fala.
Załoga się opala.
Do wrogiego bliźniego
na wojnie jest daleko.
Przemawiaj, aż się spocisz:
i tak bliżej ma pocisk.
O poprawność gehenny
dbają błękitne hełmy.
Okrągły stół jak zero
pomnaża liczbę sierot.
Tym różni się od nafty
krew, że jest jej doprawdy
ile dusza zapragnie:
przelewaj – nie zabraknie.
My za to, neutralni,
mamy prawo w jadalni,
żując stek lub warzywo,
śmierć oglądać na żywo.
Ojczyznę wolnych ludzi
coś od środka paskudzi:
głosowaniem, niestety,
nie zastąpi się etyki.
Opłakuj martwych, ale
módl się za tych, co dalej
śpią pod ruin osłoną,
wiedząc, że ich zdradzono.