O „Gazecie warszawskiej”
Dość dużo rozumiem i wiem jak na „wieszcza”,
Lecz jedno wyjaśnić mi proszę:
Dlaczego „Gazeta Warszawska” zamieszcza
Tak dużo żydowskich ogłoszeń?
Dlaczego na wszystkich stronicach „Gazety”
Są Żydzi złodzieje i dranie,
A na osiemnastej – już mają zalety
I w miłej gazetce mieszkanie?
I jaka jest tego ukryta przyczyna,
I co z tego faktu wynika,
Że pismo ogłasza Gelbfisza, Fajncyna
I nawet Szynllera-Szklonika?
Gelbfisza, Fajncyna, Szyllera-Szkolnika,
Bursztyna, Cajtlina i Katza,
I (Żyd!) Dobrzyńskiego, Zyberta, Grosglika –
– To pewno się dobrze opłaca.
I Muszkatblit jest, gdy ktoś chce Muszkatblita,
I Edelman – gdy Edelmana,
Gazetka nie pyta, kto swój, kto zrajlita,
Bo forsa to forsa, prosz’ pana.
Wiadomo: non olet, więc olens i volens,
W żydowskiej niewoli cierpiąca,
Gazetka złączyła żydowską niewolę z
Gudłajską miłością pieniądza.
Więc miesza się w głowie: Kozicki z Dobrzyńskim,
A Grosglik i Stroński z Zybertem,
I Gelbfisz z Rybarskim, i Katz z Rembielińskim,
A Szkolnik po prostu z Neuwetem.
Heil Adolf! Pod twoją aryjską opiekę
Oddaję kochanych gelbfiszów,
Neuwert erwache! Juda verrecke!
A giten cześć! Pisz na Berdyczów.