Spotkania
Ktokolwiek nas spotyka od Niego przychodzi
Tak dokładnie zwyczajny że nie wiemy o tym
Jak osioł co chciał zawyć i nie miał języka
Lub chrabąszcz co swej nazwy nie zna po łacinie
Będziemy się mijali nie wiadomo po co
Spoglądali na siebie i sięgali w ciemność
Myśleli o swym sercu że trochę zawadza
Jak wciąż ta sama małpa w secesyjnej klatce
Ktokolwiek nas spotyka od niego przychodzi
Jeśli mniej religijny – bardziej chrześcijański
Wspomni coś od niechcenia podpowie adresy
Jak śnieg antypaństwowy co wzniosłe pomniki
Z wyrazem niewiniątka zamienia w bałwany
Niekiedy łzę urodzi ważniejszą od twarzy
Co pomiędzy uśmiechem a uśmieszkiem kapie
Ktokolwiek nas spotyka od Niego przychodzi
Nagle zniknie – od razu przesadnie daleki
Czy byliśmy prawdziwi – sprawdził mimochodem