Wieczność
Wciąż wieczność była z nami
A nam się zdawało
Że wszystko jest nietrwałe więc trochę na niby
Jak zając niechroniony lub trzmiel na ostróżkach
Że ciemnośc kapie z zegarka jak z rany
Że czas zmarnowany stale i za krótki
Każdą miłość zamienia na łzy bardzo drobne
Że dawni zakochani już się nie całują
Bo list najpierw przybliża a potem oddala
Dopóki będzie poczta ze skrzynką czerwoną
I panny złe nieznośne a dobre za nudne
I słów wszystkich za wiele bo brakuje słowa
Wciąż wieczność była z nami
A nam się zdawało
Że czas wszystko wymiecie mądry i niechętny
Że tylko nie odleci sójka zbyt ostrożna
Bo po to żeby cierpieć żeby być bezbronnym
Jak dzieciństwo na wsi z królikiem przy sercu
– Patrz – mówiłeś – tak wszystko na oczach się zmienia
Jak pasikonik za szybko zielony
Więc możemy nie poznać nawet swego domu
Połóż chociaż nożyczki na tym samym miejscu
Naparstka po mamusi nie oddaj nikomu
I trzymaj fotografie bo Pan Bóg je zdmuchnie
Zwłaszcza kiedy podbiał zamyka się na noc
A pszczoła sprawy ważne powiadamia tańcem
I każda chwila już nie teraźniejsza
Stale przeszła lub przyszła
Ostatnia i pierwsza
Wciąż wieczność była z nami
A nam się zdawało