Znów pojawił się wariat
Rząd oszalał naród zgłupiał
Tak powiada pewien anioł
Na Wawelu moc się skupia
Patrioci liczą na nią
Ceny skaczą żaby pełzną
Ktoś powiesił psa na drzewie
W oficynie bimber pędzą
A policja o tym nie wie
Kasa forsa szmal i reszta
Sąsiad dawno stracił pracę
Żona go bez przerwy beszta
Więc wybieram się na spacer
Idę
A miasto się szczerzy
Do mnie bez opamiętania
Idę
Choć nikt mi nie wierzy
Że podłe czary odganiam
Gadam
Najczęściej do siebie
Słowa paciorki z żelaza
Gadam
Bo znaki na niebie
Każą proroctwa powtarzać
Biegnę
Bo ściany dokoła
Pewnie za chwilę mnie zgniotą
Biegnę
To los apostoła
Po mnie zaraza i potop
Krzyczę
Gołębie się płoszą
Krąży pierzasta husaria
Krzyczę
Gazety donoszą
Że znów pojawił się wariat
Na chodniku usiadł żebrak
Boga wzywa nadaremno
Taki w krajobrazie nie gra
Bo ma gębę nieprzyjemną
Grają za to na fagotach
Wirtuozi z zagranicy
Facet w klatce niesie kota
Kot jest bowiem wojowniczy
Dzielna straż złapała babcię
Za pokątną sprzedaż sera
Lepiej wy bandytów łapcie
Grzmi kombatant przy orderach
Idę…
W samochodzie wyje alarm
Że zwyczajnie wściec się można
Mocno pijaniutka lala
Proponuje pełnię doznań
Gość przebrany za tygrysa
Do zakupów dziś nakłania
Gdyby tygrys o tym słyszał
Zjadłby gościa bez gadania
Na dodatek jakiś festyn
Chyba właśnie się zaczyna
Ja takiego świata nie chcę
I nie pytam czyja wina
Idę…