Grudzień w Warszawie
…znowu zima
śnieg sypie z nieba
Ludzie mówią
że idą święta
Ja stoję na moście
i patrzę jak rzeka
w pośpiechu przed zimą
do morza ucieka
I chciałabym teraz
zmienić się w kamyk maleńki
Popłynąć w dal
w zielonych objęciach rzeki…
Sama nie wiem
co ja tu robię
w tym obcym mieście
gdzie nic nie jest moje
Wirują światła
tańczą ulice
nikt nie usłyszy
nie ma co krzyczeć
I chciałabym teraz
zmienić się w kamyk maleńki
Popłynąć w dal
w zielonych objęciach rzeki…
Stoję na moście
i wszystko mi jedno
coś niedobrego
dzieje się ze mną
Chyba przestaję
kochać kogoś
kto pewnie wciąż nie śpi
i czeka na mnie w domu
I chciałabym teraz
zmienić się w kamyk maleńki
Popłynąć w dal
w zielonych objęciach rzeki…
Najdalej stąd…
Znowu zima
śnieg sypie z nieba
ludzie mówią
że idą święta…
Pewnie już późno
czas wracać do domu
o rzece i moście
nie powiem nikomu…