Przychylność
„Co to za śnieg, co się najszybciej topi?”
Mercy miała trzynaście lat, może czternaście.
„A jak się łapie żółtego baka?”
Nim się zorientowałem, zbiegła
Na pół zbocza. „Bardzo bym chciała, żebyś zgadł
Do następnej niedzieli”. Tej jej ostatni strzał
Wydobył ze mnie więcej stanowczości. Lepiej się chyba miał
Lancelot, co szukał Grala. Czy jak mu tam. Sir Galahad.
„Żółtego bąka?” Poszedłem się poradzić Willa Huntera,
Co zawsze przy sobie miał zapałki
i chodził sam do kina.
Will zmarszczył nos. „Wiem, że zielona makolągwę
Najlepiej łapać, sypnąwszy po ogonie
Solą. Tak sądzi większość.
Żółtego bąka? Z nim może być inaczej”.
„I śnieg, który się topi pierwszy?”
Musiałem źle usłyszeć. był prawie pewien.
„Śnieg, który długo miejsca nie zagrzeje
Pada paniom na piersi, i topnieje”.
Ten tydzień wlókł się dłużej niż Stworzenie!
Chodziliśmy po wzgórzach aż do najwyżej położonej farmy
Nie mówiąc nic o śniegu ani bąku,
Mając przed sobą bujną przyrodę
Zwaśnionych wiosek wokół Moy,
Krzyki z boiska piłki nożnej tak się rozmywały
Iż mogło się wydawać, że słuchamy radia.
Kiedy już prawie zapomniałem, że ona zapomniała
Mercy wzięła mnie w ramiona.
(tłum. Piotr Sommer)