Eros
Maski! Maski! Niech Eros oślepnie!
Kto wytrzyma jego wzrok promienny,
Kiedy jak przesilenie letnie
Przerywa prolog wiosenny.
Jak znienacka wśród zwykłej rozmowy
Coś się zmienia, poważnieje… Coś krzyczy…
I on nagle rzuca lęk tajemniczy
Jak świątyni wnętrze na ich głowy.
O, zgubieni, o, zgubieni niespodzianie!
Boskość chwyta w gwałtowne ramiona.
Los się rodzi, dawne życie kona.
A w głębi źródła – łkanie.

(2 votes, average: 4.50 out of 5)