Ballada o dwudziestu sześciu ;)
Ze słowami miłości –
wspaniałemu artyście G. Jakułowowi
Śpiewaj, poeto,
Śpiewaj.
Tak modry jest perkal
Nieba.
I morze też huczy
Pieśnią.
Ich było
26-ciu.
26-ciu ich było.
Nie utoną w piasku
Mogiły.
I wiorstę
Zapamiętamy –
207,
Gdzie ich rozstrzelano.
Tam za morzem wałęsa się
Mgła.
Widzisz, z piachu wstaje
Szaumian.
Nad pustynią kościsty
Stuk.
Jeszcze rąk 50
I nóg
Wypełza, ociera się
Z pleśni.
26-ciu ich, 20-u i 6-ciu.
Ten od szabli ma ślad,
Ten od kul,
Mówią: czas nam, czas
Do Baku –
Zobaczymy,
Dopóki mgła,
Jak tam żyje Azerbejdżan.
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
Noc przetacza
Księżyc jak dynię.
Morze falą
W brzegi bije.
W takiej mgle,
Przy księżycu
Rozstrzelali ich
Anglicy.
Komunizm – sztandar
Wszystkich wolności.
Jak huragan
Lud się podnosi.
Przeciw imperium
Szeregi rosną –
Proletariat poszedł
I chłopstwo.
w Rosji był
Na szlachtę bicz –
Nasz surowy ojciec Iljicz.
Tu, na wschodzie –
Mocną pięścią
Było ich
26-ciu.
Pamięta chyba każdy
Z nas
Rok 18, trudny
Czas,
Kiedy burżuje
Wszystkich krajów
Azerbejdżan
Ostrzeliwali.
Ciężki był cios
W komunę.
Nie oparł się kraj
I uległ,
Ale straszniejszą
Wieścią
Była wieść
O 26-ciu.
W piaski jak płynny
Wosk
Zawieźli ich
Za Krasnowodsk –
Kulą zwaleni,
Szablą,
Na żółty piasek
Padli.
26-ciu ich było.
Nie utoną w piasku
Mogiły.
I wiorstę zapamiętamy –
207,
Gdzie ich rozstrzelano.
Tam za morzem wałęsa się
Mgła.
Widzisz, z piachu wstaje
Szaumian.
Nad pustynią kościsty
Stuk.
Jeszcze rąk 50
I nóg
Wypełza, ociera się
Z pleśni.
26-ciu ich,
20-u i 6-ciu.
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
Bladym światłem
Noc się mieni.
Nad Baku
26 cieni.
Jest tych cieni
26.
To o nich bolesna
pieśń.
To nie wiatru szum,
To nie mgła.
Słyszysz, mówi
Szaumian:
„Czy może źle widzę,
Pęka mi łeb…
Spójrz, Dżaparidze:
Robotnik ma chleb.
Nafta tryska
Z ziemi-matki,
Parowozy wszędzie…
Statki…
I na statkach, i pociągach,
Na domach
Świeci nasza gwiazda
Czerwona.”
Dżaparidze na to:
„Tak jest.
To bardzo przyjemna
Wieść.
Robotnik, widać,
Tym razem
Mocną dłonią włada
Kaukazem.
Noc przetacza
Księżyc jak dynię.
Morze falą
W brzegi bije.
W takiej mgle,
Przy księżycu
Rozstrzelali nas
Anglicy.”
Komunizm – sztandar
Wszystkich wolności.
Jak huragan
Lud się podnosi.
Przeciw imperium
Szeregi rosną –
Proletariat poszedł
I chłopstwo.
W Rosji był
Na szlachtę bicz –
Nasz surowy ojciec Iljicz.
Tu, na wschodzie –
Mocną pięścią
Było ich
26-ciu.
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
Błękit
W granat się przemienia.
Cichną słowa
Drogich cieni.
Z piersią, skronią
Rozpłataną,
Do Achcz Kujmu
Czas już na nich.
Śpiewaj, poeto,
Śpiewaj.
Tak modry jest perkal
Nieba…
Morze też huczy
Pieśnią –
Ich było
26-ciu,
26-ciu.
1924
Zygmunt Braude