„Wodne lilie”
Znam wszystko w życiu, co poznać jest warto: puszcze i stepy, wulkany i morza – znam drogi proste i kręte bezdroża, a na Tarpei mą duszę rozdarto – znam krwawe zemsty i proch przed kościołem i bramę piekieł, na którą się wspiąłem. Wierzyłem Panu. O i dzisiaj wierzę – lecz Bóg mój nie jest już Bogiem zbawienia – błąkam się w cichym podwórcu więzienia, patrząc, jak walczą dwaj czarni szermierze o czyjeś serce; patrząc w mgławicowe światy – i starca wiecznego – Jehowę. W pałacu lilii krąży bóg miłości – złoto-zielony świetlak; nad jeziorem latają jętki – w wonnem lazurowem przestworzu, bo jabłoń dziś przyjmuje gości. Lecz w kielich krople spadają goryczy – węża zdeptałem – on zwinął się – syczy. Pani K. Zielińskiej – chodząc nad stawem w Ż…