Wspólne mogiły
Nad wspólnymi grobami nie stawia się krzyży
i wdowy nad nimi nie płaczą,
Tu ktoś tam przyniósł kwiaty,
i Wieczny ogień tu zapalają
Tu niegdyś ziemia stawała dęba,
a dziś są płyty z granitu.
Tu nie ma żadnego indywidualnego losu –
wszystkie losy zlane są w jedno.
A w Ogniu Wiecznym widzisz płonący czołg,
płonące serce żołnierza.
Przy wspólnych mogiłach nie ma zapłakanych wdów-
tu chodzą twardsi ludzie.
Nad wspólnymi mogiłami nie stawia się krzyży…
Lecz czy przez to jest nam lżej?
Rodzina w epoce kamienne
Posłuchaj oddaj topór mój!
I skór z przepaski me biodrowej nie rusz!
Milcz, nie chcę widzieć cię
Siedź sobie tam i podtrzymuj ogień.
Nie oszczędzaj na drobiazgach,
nie wulgaryzuj naszych układów rodzinnych!
Nie sprzątnięta jest jaskinia i ognisko,
rozpuściłaś się w czas matriarchatu!
I zachowaj tylko dla siebie swoje zdanie,
Przecież, tu rodziny głową jestem ja
mężczyzną jestem ja.
Przestrzegaj stosunków wspólnot pierwotnych
A tam mamuta biją – zaczną wyć,
zaczną po równo dzielić zdobycz…
Nie mogę cały wiek przy tobie tkwić,
muszę zabić chociaż kogokolwiek!
Seniorzy zaraz przyjdą tu,
uważaj nie wyjdź do nich goła!
Niby kamienny wiek – a kamieni na lekarstwo
wstyd mi przed mym plemieniem!
Ach gdybym miał pięć żon – to pewnie,
dałbym radę sobie z nimi!
Ale sprawy moje stoją źle
dlatego mam monogamię
A wszystko przez rodzinkę twą przeklętą:
Mój wujek – ten, którego pożarł dzik,
Gdy jeszcze żył – przestrzegał mnie:
nie wolno tobie żyć z kobietą z ludożerców.
Nie próbuj mnie poróżnić ze wspólnotą – to kłamstwo,
że podobno ktoś do ciebie czepiał się,
Nie rzucaj kalumni na naszą młodzież,
Ona jest nadzieją naszą i ostoją!
No czego gapisz się – na razie cię nie biją
oddaj mój topór, proszę po dobroci
A gdzie skóry? Przecież ludzie mnie wyśmieją!
Liczę do trzech, a potem cię uduszę.