Mademoiselle Corday
Mademoiselle Corday
W sukni sinej jak skała Charlotte’a
słomkowy kapelusz dwie wstążki mocno zaciśnięte pod brodą – pochyla się nad Maratem
i szybciej niż spadająca gwiazda – wymierza sprawiedliwość
Za ścianą turkot miasta Bębny Rewolucji
A dalej las pole strumień pierzaste obłoki
– skłony powietrza – dziki łubin – ślaz
I wszystko było normalne w ten dzień nieodwracalny
Sztywno wyprostowana jechała Panna Corday
odziana jak sąd nakazał w suknię ojcobójców
pośród wyjących tłumów
rzucanych w twarz ogryzków
jechała na stracenie w duszny dzień przez Paryż
pośród złorzeczeń ale jakby w koronie
na krótko obciętych włosach
Należy jej się pomnik lub przynajmniej obelisk za to
że cała była z mitycznych czasów kiedy autorzy greccy albo rzymscy
czytelnicy przy lampce oliwnej lub świecy pakt zawierali i mocno wierzyli
ze obrona wolności jest rzeczą chwalebną
Panna Corday po nocach czytała Plutarcha
książki brano na serio