Modlitwa
‚ m o d l i t w a ‚ hans arp
Czyste światło
Zbaw nas od bezsensowności.
Zbaw nas od absurdalnych cierpień
Bezsensowności.
Nie wystarczy
Że od czasu do czasu
Na gorący kamień ziemi
Spadasz kroplą.
Zbaw nas od alfonsów niedorzeczności
Od triumfujących ludożerców
Od wyjców wiecowych od krzykaczy małpoludów.
Błądzimy w idiotycznych cierpieniach.
Wieczni wędrowcy na ruchomych piaskach.
Tarzamy się na łóżkach
Rozżarzonego piasku.
Można pękać ze śmiechu
Można zapłakać się na śmierć
Można zwariować z całą gorliwością.
Biada nam biednym błaznom.
W jakiż obłęd wpadamy.
Ze swoich długich długich długich wędrówek
Wraca coraz bardziej poszarzały.
Całe życie biegał
W tej pozbawionej mowy dolinie
Tam i z powrotem i szukał wyjścia.
Całe życie rozmyślał
Dlaczego go w tej pozbawionej mowy
Wypłowiałej dolinie złapano.
Teraz jest stary
Ale powoli mu świta
Że wyjścia z tej szarej doliny
Powinien szukać w sobie.