Polska poezja

Wiersze po polsku



Dwaj skazańcy

Widziałem dwóch skazańców, co na swym uboczu
Wysłuchali wyroku pod bagnetów strażą
I na tłum zgromadzony patrzyli bez oczu,
Jak ślepiec, kiedy zmierzchu wypatruje twarzą.
Jeden z nich, licząc jakieś ubiegłe godziny,
O widzenie się z ojcem poprosił nieśmiało;
A drugi wnet zawołał: „Ja nie mam rodziny!”
A miał ją, lecz mieć nie chciał… Tak mu się zdawało.

Śnił teraz, że chata, niegdyś ludna, traci
Ich ciała, bezpowrotnie wyszłe z jej alkierza.
Czuli próżnię na miarę wzrostu swych postaci,
Jak klatka, z której nagle wypłoszono zwierza.
Jeden z nich, zapatrzony w strzęp własnego cienia,
Chciwie wody żądał wargą obolałą,
A drugi wnet zawołał: „Ja nie mam pragnienia!”
A miał je, lecz mieć nie chciał… Tak mu się zdawało.


1 Star2 Stars3 Stars4 Stars5 Stars (2 votes, average: 3,50 out of 5)

Wiersz Dwaj skazańcy - Bolesław Leśmian