Polska poezja

Wiersze po polsku



Spojrzystość

Rozełkanych rusałek nagle sto tysięcy
Wypłynęło na księżyc, by istnieć mniej więcej.

Wodo, wodo — gdzie jesteś? Tu jestem gdzie płynę!
Pogłaskały powierzchnię, miłując głębinę.

Ile ciał — tyle smutków… A woda spojrzysta,
By zobaczyć je do cna — ze świateł korzysta.

Bada światłem, a sprawdza umówionym cieniem,
Falując aż do brzegu podwodnym spojrzeniem.

Ale to — nie spojrzenie! To raczej — spojrzystość.
Co nie może tam dotrzeć, gdzie łka rzeczywistość.

Ślepym srebrem zaledwo spojrzyścieje w światy,
Srebru śni się, że szumi i polewa kwiaty.

Woda roi, że mgły się za ręce w blask wiodą,
Lecz ciał zlękłych nie widzi. Co począć z tą wodą?

Okna twoje — otwarte. Sny oczu nie strzegą,
A ty na mnie nie patrzysz. Dlaczego, dlaczego?


1 Star2 Stars3 Stars4 Stars5 Stars (2 votes, average: 3,50 out of 5)

Wiersz Spojrzystość - Bolesław Leśmian