Polska poezja

Wiersze po polsku



O łyżwiarzu na krótkie dystanse, któremu kazano biec na długich

Dziesięć tysięcy i tylko jeden został bieg.
W tym czasie nasz Bieskudnikow Oleg zadarł nosa.
Jestem chory, na zwolnieniu, nie mam siły – i przepadł
Wtedy trener mi zaproponował: biegnij ty.
Przecież na dystansie długim umrę ja – nawet nie krzyknę:
zdołam przebiec tylko pierwszą rundę i padnę!
Lecz surowo mówi do mnie trener tak Trzeba, Fiedzia!
Najważniejsze, mówi, żeby wola była do zwycięstwa
Wola, wola, ale jeśli braknie sił, wpadłem w pasję:
na dziesięć tysięcy wyrwałem się jak na pięćset metrów i zgasłem
Zawiódł mnie, jak przewidziałem, oddech:
zrobiłem tylko pół okrążenia i upadłem. A szkoda!
I nasz trener, eks – i wicemistrz ORUD-u,
nie pozwolił na stadion wpuszczać mnie – judasz!
Przecież jeszcze wczoraj brałem z nim pół bańki,
dziś mi mówi on: Zmień łyżwy na sanki
Szkoda trenera, wcale nie jest taki zły, no Bóg z nim
Dziś trenuję i zapasy i boks.
Nie mam więcej na swój temat złudzeń.
Wszyscy nagle tak uprzejmi dla mnie są – i trener.


1 Star2 Stars3 Stars4 Stars5 Stars (2 votes, average: 3,00 out of 5)

Wiersz O łyżwiarzu na krótkie dystanse, któremu kazano biec na długich - Władimir Wysocki