Polska poezja

Wiersze po polsku



IPECACUANA

Na pierwszym moim koncercie,

(A może mi tylko śni się…)

Siedziała w trzecim rzędzie

Pani w niebieskim lisie.

Miała oczy wklęsłe,

Takie ogromnie dalekie.

I długie błękitne rzęsy.

I białe, zamszowe powieki.

Czytałem strofy rytmiczne.

Po myślach tłukł się Skriabin.

Siedziały w krzesłach damy

Z welwetu i z jedwabiu.

Siedzieli w krzesłach panowie,

Patrzyli wzrokiem żabim…

Czytałem rytmiczne strofy.

Po myślach tłukł się Skriabin…

I było wszystko, jak wszędzie.

I było wszystko, jak dzisiaj.

I była w trzecim rzędzie

Pani w niebieskim lisie.

Pluskali miarowo w ręce.

Rozeszli się wolno po domach.

Została kremowa Nuda,

Jak duża, śliska sarkoma…

A potem księżyc stłukłem

I gażę chciałem we frankach,

I noc miała piersi wypukłe,

Jak pierwsza moja kochanka…

A wieczór byłem maleńki…

Płakałem w kąciku do rana

O smutnej niebieskiej Pani

Z oczami jak ipecacuana…


1 Star2 Stars3 Stars4 Stars5 Stars (2 votes, average: 2,50 out of 5)

Wiersz IPECACUANA - Bruno Jasieński